wtorek, 11 marca 2014

Chapter III - "Zatrzymał się i spojrzał na piękną szatynkę"

Ten rozdział dedykuję Aleksandrze Dominguez <33 
~*~

Jak co dzień obudził ją poranny dzwonek budzika, dający do zrozumienia, iż pora wstawać. Nigdy nie miała z tym problemu. Z uśmiechem na twarzy witała każdy nowy dzień. Przeciągnęła się leniwie i spuściła nogi z łóżka. Włożyła na stopy kapcie, po czym podeszła do szafy w celu wyszukania odpowiedniego stroju na kolejny zimowy poranek. Po krótkich poszukiwaniach stwierdziła, iż założy kremową koszulę oraz kwieciste spodnie. Następnie udała się do łazienki, w której nie przesiadywała zbyt długo. Prawą ręką sięgnęła do szafki wiszącej na lewo od pozłacanego lustra i chwyciła lokówkę do włosów. Delikatnie je pofalowała, a na sam czubek głowy nałożyła wianek zdobiony białymi różyczkami. Zeszła na dół i wzięła do ręki pomarańczę umiejscowioną w kuchennej misce na blacie. Pozostali domownicy jeszcze słodko spali. Violetta wolała wstawać trochę wcześniej od innych, jednak nikomu nie sprawiało to problemów. Chwyciła w dłoń książkę, oraz telefon, który włożyła do swojej torebki i wyszła cicho zamykając drzwi.

~,~

Diego szedł zestresowany w kierunku placówki muzycznej. To już dzisiaj. Równo za dwie godziny miał przystąpić do egzaminu wstępnego. Czy się bał? To mało powiedziane. Strach oraz stres przepełniały całe jego ciało oraz umysł. Myśl, że poprzez jeden błąd, jedną wpadkę mógł wyrzucić szansę na spełnianie marzeń i rozwój swojego talentu dobijała go doszczętnie. Kiedy stanął naprzeciw wielkiego billboardu z logo Stud!o On Beat cały stres uderzył w niego ze zdwojoną siłą. Ci wszyscy utalentowani ludzie... Miał ochotę uciec i raz na zawsze się poddać, jednak jakaś tam część niego miała w sobie ciut nadziei, iż to wszystko ma sens, że to całe przesłuchanie ma powód by istnieć. Westchną słyszalnie tylko dla siebie i powoli udał się do środka budynku. Rozejrzał się i po krótkim zastanowieniu postanowił, iż pójdzie do swojego ojca, jednak szybko zrezygnował z tego, gdyż dotarło do niego, że nie ma ochoty, aby cisza, która przeważnie panuje pomiędzy nimi przytłoczyła go jeszcze bardziej.

~,~

Usiadła na ławeczce w sali muzycznej i w oczekiwaniu na rozpoczęcie lekcji chwyciła do ręki trylogię Suzanne Collins "Igrzyska Śmierci". Kartkowała zaciekawieniem kolejne strony powieści. Była osobą wyróżniającą się wśród innych ludzi, którzy ją otaczali. Violetta lubiła poświęcać wolny czas na takie rzeczy jak czytanie, czy spędzanie chwil z bliskimi. Kiedy zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję trudno było jej się oderwać, jednak z przymusem zamknęła książkę i poszła w kierunku sali do tańca, w której czekali już jej przyjaciele oraz chłopak. Podeszła do niego i lekko musnęła jego policzek, a on posłał jej uśmiech. Wszyscy uczniowie zrobili sobie krótką rozgrzewkę i wyczekiwali nadejścia nauczyciela. Kiedy Gregorio zawitał w sali wszyscy zaprzestali wykonywanie aktualnych czynności i skupili się na lekcji. Jak co dzień ćwiczyli choreografię, a nauczyciel starał się dopracować jakieś niedociągnięcia. Violetta bardzo lubiła te zajęcia i trzeba było przyznać, że była uzdolniona nie tylko wokalnie, a także tanecznie. To była jej druga pasja. Kiedy zajęcia dobiegły końca wszyscy wyszli z sali.

~,~

To już ten czas, ta chwila już zaraz miała być jego kolej. Miał zmierzyć się z tym czego ostatnio bał się najbardziej. Miał stanąć przed nauczycielami ze Studia i wystąpić przed nimi. Nigdy nie bał się występować przed publicznością. Od tego jednak zależało jego dalsze życie.Jeszcze tylko jedna osoba i on... Czy sobie poradzi? Miał taką nadzieję. Kiedy chłopak, który jeszcze przed chwilą przed nim stał wyszedł z sali, wiedział, że teraz już uciec nie może. Kiedy odczytano jego nazwisko nerwowo wszedł do auli. Stanął na małej "scenie" przed mikrofonem. Pablo, który był dyrektorem, a zarazem nauczycielem Stud!a, posłał mu porozumiewawcze spojrzenie, wycedził sympatycznym tonem "powodzenia" i włączył muzykę. Diego na chwilę przymknął oczy, a po chwili z jego ust wypłynęły pierwsze słowa piosenki Yo Soy Asi. 

 ~,~

Violetta nadal siedziała w sali od muzyki na wygodnej fioletowej pufie, do czasu, gdy z zamyślenia wybudziła ją Ludmiła. Jej przyjaciółka. Zapytała jej czy chce iść z nią posłuchać wykonań uczniów zdających do szkoły. Z początku chwilę się zastanowiła, jednak stwierdziła, że i tak nie ma nic do roboty. Wstała zamykając książkę, po czym razem z Ludmiłą poszły do miejsca, w którym aktualnie odbywały się przesłuchania. Zajęła miejsce przy drzwiach i spojrzała na scenę. Tam stał on...

~,~

Kolejne dźwięki wypływające z jego ust wprawiały w drgania struny głosowe. Nagle jego wzrok niespodziewanie zlustrował pomieszczenie. Zatrzymał się w jednym punkcie. Spojrzał na szatynkę o pięknej cerze, włosach, ustach... Momentalnie zatopił się w jej przepięknych oczach i zaczął śpiewać dla niej... Tylko dla niej, a cały stres opuścił go w jednej chwili.




~*~
Strasznie późno *0* 
Perdon :C 
Poprawię się xD
chyba... 
Dobra, nie ważne :33 
Nie wiem co pisać, więc kończę. 
Ciao ;*
~Nel





1 komentarz:

  1. Ej kiedy w końcu kolejny rozdział doczekać się już nie mogę, a czekam od marca

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy