Jak
zazwyczaj przy stole panowała niezręczna cisza. Violetta, która
kończyła już jeść najważniejszy posiłek podczas dnia, ubrana
była w kremowy sweterek oraz jeansy. Kiedy już każdy kto siedział
przy stole wstał od niego Violetta oraz Lara zaczęły szykować się
do wyjścia. O godzinie dziewiątej miały zacząć się ich zajęcia
w szkole. Obie były bardzo utalentowane, co odziedziczyły po swojej
zmarłej mamie. Ich tata jednak zauważał tylko zalety swojej nieco
starszej córki Lary. Nigdy nie słyszał głosu swojego drugiego
dziecka. Nawet nie chciał. Życie osobiste Violetty zupełnie go nie
obchodziło. W końcu miał Larę.
Rodzeństwo
stanęło przy drzwiach zakładając przy tym buty na swoje nogi.
Już miały wychodzić, gdy usłyszały głos ich taty.
-Laro,
skarbie załóż czapkę. Nie chcemy abyś była chora. -ona tylko
westchnęła i wykonała prośbę.-miłego dnia córciu.
-Nawzajem.-powiedziała
i wyszła.
Violetta
opuściła dom chwilę wcześniej. Nie chciała słuchać tych jego
słodkich słówek skierowanych do jej siostry. Zawsze z mamą miała
świetny kontakt, wtedy tata też był do niej pozytywnie nastawiony,
jednak kiedy ona odeszła, German odwrócił się od Violetty i
poświęcił Larze. To w tych najgorszych momentach można poznać na
kim można polegać, a na kim nie.
Violetta
szła wolnym krokiem. Płatki śniegu lekko muskały jej brązowe
włosy, a podmuchy zimnego wiatru dawały do zrozumienia, że porą
roku, która obecnie panowała jest zima. Śnieg w Buenos-Aires był
raczej rzadki i pojawiał się co kilka lat. W tym roku postanowił
odwiedzić to miasto. W porównaniu do innych krajów tutaj w tą
czwartą z rzędu porę roku było dość ciepło.
~,~
Lara,
która już jakiś czas temu wyprzedziła swoją siostrę była już
pod murami Stud!a On Beat. Tam czekał na nią jej chłopak. Podeszła
do niego, a on odszedł z nią na bok, tak aby nikt ich nie zauważył
i pocałował. Chłopakiem tym był...
-Cześć
Leon.-powiedziała, jednocześnie witając chłopaka.
-Hej.-odpowiedział
i uśmiechnął się uwodzicielsko.
Tak...
Lara była z Leonem. Tym samym Leonem, który dla Violetty był
miłością. Tym samym Leonem, z którym chłodziła jej biologiczna
siostra. Leon grał na dwa fronty. Lara oczywiście wiedziała o
tym, iż Leon miał drugą dziewczynę. Wiedziała, że to nie jest
prawdziwe uczucie, jak w przypadku niej, a taki jeden błąd ze
strony Violetty, który zdenerwowałby Castillo, a Leon i Lara
mogliby zniszczyć doszczętnie jej psychikę. Jej uczucia. Dlaczego
jeszcze tego nie zrobili? Czas, z którym Violetta coraz bardziej
zakochiwała się w Leonie, dawał im satysfakcję z lepszego finału
ich planu.
~,~
Kiedy
dochodziła godzina 09:00 wszyscy uczniowie, udali się do swoich
klas, ponieważ zaczynały się lekcje. Violetta była w klasie z
Leonem, oraz jej przyjaciółmi: Francescą, Marco, Federico i
Ludmiłą oraz innymi 17-latkami, z którymi nie utrzymywała
większych kontaktów. Kiedy do sali weszła nauczycielka, Angie
zaczął się kolejny zwyczajny dzień nauki. Z początku krótka
rozśpiewka i ćwiczenia, a następnie zaprezentowanie piosenek w
duetach. Wszystkie lekcje mijały szybko. Po ich zakończeniu
Violetta podeszła do Leona szczęśliwa i delikatnie musnęła jego
policzek. Larę, która wszystkiemu się przyglądała, irytowało to
ciągłe rozbawienie dziewczyny. Spojrzała na nich i wywróciła
oczami, na co Leon zaśmiał się w duchu.
-Hej
kotku.
-Cześć-powiedział
i puścił jej oczko.
-Przejdziemy
się na spacer?
-Pewnie-odparł
ukrywając niechęć.
Złapała
jego dłoń swoją i razem udali się w stronę parku.
-Tata
znowu mnie ignoruje... Mam już powoli dość mieszkania z nim i tą
wstrętną babą.-żaliła się.
-Na
pewno nie jest aż tak źle.
-Leon,
proszę Cię. Nie broń ich...
-Ja
tylko uwarzam, że nie powinnaś tak bardzo się tym przejmować.
-Może
masz rację?
-Zawsze
ją mam-powiedział a ona się zaśmiała i wtuliła w jego tors.
~,~
W
tym samym czasie do Buenos-Aires przyleciał piękny brunet.
Przyleciał tutaj z Madrytu, aby odizolować się wreszcie od mamy i
zacząć spełniać marzenia. Niby będzie mieszkał niedaleko
swojego ojca, ale nie przeszkadzało mu to. Ojciec Diego-bo takie imię
nadano brunetowi-prowadził zajęcia taneczne w szkole, do której
bardzo chciał się dostać. Zależało mu na nauce tam, jednak nie
wiedział czy jego talent jest wystarczająco. Nie chciał także być
traktowany lepiej, tylko dlatego, że uczył tam jeden z jego
rodziców.
Złapał
za uchwyt swojej walizki i podążał do wyjścia z lotniska. Stanął
na zewnątrz wyczekując na przybycie Gregorio (jego ojca). Spojrzał
ukradkiem oka na ekran telefonu, aby zobaczyć, która jest godzina.
Spóźniał się już 20 minut! Westchnął cicho. Zaczął się
zastanawiać czy dobrze robi zostawiając matkę. Poradzi sobie sama?
Miał na dzieję, że jednak tak. Dręczyło o lekkie poczucie winy,
jednak szybko się opamiętał. Przecież jest już pełnoletni i ma
prawo zamieszkać sam.
-Diego,
ziemia!-usłyszał głos, który wybudził go z zamyślenia.
Lekko
wzdrygnął i skierował swoje spojrzenie w miejsce, z którego
rozchodziły się słowa. Ujrzał swojego tatę. Mimowolnie się
uśmiechnął i przytulił.
-Witaj
tato.
-Cześć
Diego.-uśmiechnął się.-wsiadasz?
Chłopak
kiwnął głową i wykonał polecenie. Otworzył drzwi i zajął
miejsce obok kierowcy.
-Co
tam u Ciebie? Dawno się nie widzieliśmy...
-E
tam. Zaledwie 4 laaata-powiedziałem, po czym oboje się zaśmialiśmy.
-U mnie wszystko dobrze.
-U
mamy też?
-Tak.
Wszystko u nas świetnie.
-To
super.-powiedział.
W
aucie ponownie zapanowała ta niezręczna cisza, która wypełniała
ich dusze. Nikt z nich nie wiedział co powiedzieć. Kiedy podjechali
pod jego dom. Dom Diego. Nastolatek wyszedł z auta razem z ojcem,
który pomógł mu zanieść walizki. Kiedy już się pożegnali
wszedł do środka rozstawiając rzeczy i stanął.
~Ty
jest pięknie~pomyślał. Rzeczywiście. Jego rodzice bardzo się
postarali. W wielkim salonie stała duża kanapa przed którą
centralnie wisiał plazmowy telewizor. Najbardziej spodobał mu się
wielki, czarny fortepian. W rogu stała natomiast gitara. Uśmiechnął
się pod nosem. Następnym punktem zwiedzania domu była sypialnia.
Wszedł i oniemiał. Na środku stało przeogromnie łóżko. Na
ścianach wisiały jeszcze nie zapełnione szafki, a obok nich stała
duża szafa przeznaczona na jego ubrania. Rzucił się na łóżko i
mimowolnie... odpłyną zmęczony całym dniem.
~*~
To coś jest chyba tym razem troszkę dłuższe xD
Przepraszam, że nie było rozdziału, ale wyłączyli mi internet -,-
No dobrze, papa :*
~Nel
Bardzo szkoda mi Violi ;(
OdpowiedzUsuńJeszcze ciekawi mnie ten plan Leona i Lary ...
Ogólnie bardzo fajny i czekam na NEXT ;D
Pozdrawiam <33
xoxo ;**
Najpierw powinnam cie opierniczyć za brak możliwości dodawania komentarzy z anonima, bo na telefonie za Chiny się nie zaloguje xD
OdpowiedzUsuńTak to mój komentarz byłby tu wcześniej ^^
Bardzo mi się podoba jak piszesz, to takie piękne :D
Trochę szkoda Violetty, a z Leona robisz potwora (haha, fajnie xD)
I teraz zamiast pisać rozdział, myślę nad komentarzem u ciebie :D
Mam nadzieje że Violetta niedługo zerwie z Leonem, nie lubię jakoś tego człowieka. W 2 sezonie stał się... Taki wredny, wręcz nieznośny. A u ciebie jest jeszcze bardziej denerwujący, dobrze że nie jest taki w serialu bo bym chyba czymś zaczęła rzucać w telewizor xD
Dobra, kończę ten strasznie nudny i krótki komentarz xd
Buziaki ;*
Dominguez'owa :D
O maj gasz *.*
UsuńJesteś tu *.*
Haha xD
Ups? Zapomniałam xD Już dodaję możliwość :D
Co nie, że teraz debil? xD
Nie trawię go :)
Bardzo, bardzo dziękujęęę <3
Buziaki :*
Nel
PS: Czy tylko ja płakałam na tym filmiku jak wyraźnie widać, że Diego pali? ;-;
http://www.youtube.com/watch?v=sE2Am6ZhtFQ#t=10
A co jak nam umrze? :'(
XD
Już xDD
Usuń~Nel
Kiedy next tak fajnie piszesz i to o moim kochanym Diegito <333 nie mogę się już doczekać ~Mrs.Nobody
OdpowiedzUsuń