piątek, 7 marca 2014

Chapter II "To w tych najgorszych momentach można poznać na kim można polegać, a na kim nie."

Jak zazwyczaj przy stole panowała niezręczna cisza. Violetta, która kończyła już jeść najważniejszy posiłek podczas dnia, ubrana była w kremowy sweterek oraz jeansy. Kiedy już każdy kto siedział przy stole wstał od niego Violetta oraz Lara zaczęły szykować się do wyjścia. O godzinie dziewiątej miały zacząć się ich zajęcia w szkole. Obie były bardzo utalentowane, co odziedziczyły po swojej zmarłej mamie. Ich tata jednak zauważał tylko zalety swojej nieco starszej córki Lary. Nigdy nie słyszał głosu swojego drugiego dziecka. Nawet nie chciał. Życie osobiste Violetty zupełnie go nie obchodziło. W końcu miał Larę.
Rodzeństwo stanęło przy drzwiach zakładając przy tym buty na swoje nogi. Już miały wychodzić, gdy usłyszały głos ich taty.
-Laro, skarbie załóż czapkę. Nie chcemy abyś była chora. -ona tylko westchnęła i wykonała prośbę.-miłego dnia córciu.
-Nawzajem.-powiedziała i wyszła.
Violetta opuściła dom chwilę wcześniej. Nie chciała słuchać tych jego słodkich słówek skierowanych do jej siostry. Zawsze z mamą miała świetny kontakt, wtedy tata też był do niej pozytywnie nastawiony, jednak kiedy ona odeszła, German odwrócił się od Violetty i poświęcił Larze. To w tych najgorszych momentach można poznać na kim można polegać, a na kim nie.
Violetta szła wolnym krokiem. Płatki śniegu lekko muskały jej brązowe włosy, a podmuchy zimnego wiatru dawały do zrozumienia, że porą roku, która obecnie panowała jest zima. Śnieg w Buenos-Aires był raczej rzadki i pojawiał się co kilka lat. W tym roku postanowił odwiedzić to miasto. W porównaniu do innych krajów tutaj w tą czwartą z rzędu porę roku było dość ciepło.

~,~

Lara, która już jakiś czas temu wyprzedziła swoją siostrę była już pod murami Stud!a On Beat. Tam czekał na nią jej chłopak. Podeszła do niego, a on odszedł z nią na bok, tak aby nikt ich nie zauważył i pocałował. Chłopakiem tym był...
-Cześć Leon.-powiedziała, jednocześnie witając chłopaka.
-Hej.-odpowiedział i uśmiechnął się uwodzicielsko.
Tak... Lara była z Leonem. Tym samym Leonem, który dla Violetty był miłością. Tym samym Leonem, z którym chłodziła jej biologiczna siostra. Leon grał na dwa fronty. Lara oczywiście wiedziała o tym, iż Leon miał drugą dziewczynę. Wiedziała, że to nie jest prawdziwe uczucie, jak w przypadku niej, a taki jeden błąd ze strony Violetty, który zdenerwowałby Castillo, a Leon i Lara mogliby zniszczyć doszczętnie jej psychikę. Jej uczucia. Dlaczego jeszcze tego nie zrobili? Czas, z którym Violetta coraz bardziej zakochiwała się w Leonie, dawał im satysfakcję z lepszego finału ich planu.

~,~

Kiedy dochodziła godzina 09:00 wszyscy uczniowie, udali się do swoich klas, ponieważ zaczynały się lekcje. Violetta była w klasie z Leonem, oraz jej przyjaciółmi: Francescą, Marco, Federico i Ludmiłą oraz innymi 17-latkami, z którymi nie utrzymywała większych kontaktów. Kiedy do sali weszła nauczycielka, Angie zaczął się kolejny zwyczajny dzień nauki. Z początku krótka rozśpiewka i ćwiczenia, a następnie zaprezentowanie piosenek w duetach. Wszystkie lekcje mijały szybko. Po ich zakończeniu Violetta podeszła do Leona szczęśliwa i delikatnie musnęła jego policzek. Larę, która wszystkiemu się przyglądała, irytowało to ciągłe rozbawienie dziewczyny. Spojrzała na nich i wywróciła oczami, na co Leon zaśmiał się w duchu.
-Hej kotku.
-Cześć-powiedział i puścił jej oczko.
-Przejdziemy się na spacer?
-Pewnie-odparł ukrywając niechęć.
Złapała jego dłoń swoją i razem udali się w stronę parku.
-Tata znowu mnie ignoruje... Mam już powoli dość mieszkania z nim i tą wstrętną babą.-żaliła się.
-Na pewno nie jest aż tak źle.
-Leon, proszę Cię. Nie broń ich...
-Ja tylko uwarzam, że nie powinnaś tak bardzo się tym przejmować.
-Może masz rację?
-Zawsze ją mam-powiedział a ona się zaśmiała i wtuliła w jego tors.

~,~

W tym samym czasie do Buenos-Aires przyleciał piękny brunet. Przyleciał tutaj z Madrytu, aby odizolować się wreszcie od mamy i zacząć spełniać marzenia. Niby będzie mieszkał niedaleko swojego ojca, ale nie przeszkadzało mu to. Ojciec Diego-bo takie imię nadano brunetowi-prowadził zajęcia taneczne w szkole, do której bardzo chciał się dostać. Zależało mu na nauce tam, jednak nie wiedział czy jego talent jest wystarczająco. Nie chciał także być traktowany lepiej, tylko dlatego, że uczył tam jeden z jego rodziców.
Złapał za uchwyt swojej walizki i podążał do wyjścia z lotniska. Stanął na zewnątrz wyczekując na przybycie Gregorio (jego ojca). Spojrzał ukradkiem oka na ekran telefonu, aby zobaczyć, która jest godzina. Spóźniał się już 20 minut! Westchnął cicho. Zaczął się zastanawiać czy dobrze robi zostawiając matkę. Poradzi sobie sama? Miał na dzieję, że jednak tak. Dręczyło o lekkie poczucie winy, jednak szybko się opamiętał. Przecież jest już pełnoletni i ma prawo zamieszkać sam.
-Diego, ziemia!-usłyszał głos, który wybudził go z zamyślenia.
Lekko wzdrygnął i skierował swoje spojrzenie w miejsce, z którego rozchodziły się słowa. Ujrzał swojego tatę. Mimowolnie się uśmiechnął i przytulił.
-Witaj tato.
-Cześć Diego.-uśmiechnął się.-wsiadasz?
Chłopak kiwnął głową i wykonał polecenie. Otworzył drzwi i zajął miejsce obok kierowcy.
-Co tam u Ciebie? Dawno się nie widzieliśmy...
-E tam. Zaledwie 4 laaata-powiedziałem, po czym oboje się zaśmialiśmy. -U mnie wszystko dobrze.
-U mamy też?
-Tak. Wszystko u nas świetnie.
-To super.-powiedział.
W aucie ponownie zapanowała ta niezręczna cisza, która wypełniała ich dusze. Nikt z nich nie wiedział co powiedzieć. Kiedy podjechali pod jego dom. Dom Diego. Nastolatek wyszedł z auta razem z ojcem, który pomógł mu zanieść walizki. Kiedy już się pożegnali wszedł do środka rozstawiając rzeczy i stanął.
~Ty jest pięknie~pomyślał. Rzeczywiście. Jego rodzice bardzo się postarali. W wielkim salonie stała duża kanapa przed którą centralnie wisiał plazmowy telewizor. Najbardziej spodobał mu się wielki, czarny fortepian. W rogu stała natomiast gitara. Uśmiechnął się pod nosem. Następnym punktem zwiedzania domu była sypialnia. Wszedł i oniemiał. Na środku stało przeogromnie łóżko. Na ścianach wisiały jeszcze nie zapełnione szafki, a obok nich stała duża szafa przeznaczona na jego ubrania. Rzucił się na łóżko i mimowolnie... odpłyną zmęczony całym dniem. 



~*~

To coś jest chyba tym razem troszkę dłuższe xD
Przepraszam, że nie było rozdziału, ale wyłączyli mi internet -,- 
No dobrze, papa :*
~Nel
 


5 komentarzy:

  1. Bardzo szkoda mi Violi ;(
    Jeszcze ciekawi mnie ten plan Leona i Lary ...
    Ogólnie bardzo fajny i czekam na NEXT ;D
    Pozdrawiam <33
    xoxo ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw powinnam cie opierniczyć za brak możliwości dodawania komentarzy z anonima, bo na telefonie za Chiny się nie zaloguje xD
    Tak to mój komentarz byłby tu wcześniej ^^
    Bardzo mi się podoba jak piszesz, to takie piękne :D
    Trochę szkoda Violetty, a z Leona robisz potwora (haha, fajnie xD)
    I teraz zamiast pisać rozdział, myślę nad komentarzem u ciebie :D
    Mam nadzieje że Violetta niedługo zerwie z Leonem, nie lubię jakoś tego człowieka. W 2 sezonie stał się... Taki wredny, wręcz nieznośny. A u ciebie jest jeszcze bardziej denerwujący, dobrze że nie jest taki w serialu bo bym chyba czymś zaczęła rzucać w telewizor xD
    Dobra, kończę ten strasznie nudny i krótki komentarz xd

    Buziaki ;*
    Dominguez'owa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O maj gasz *.*
      Jesteś tu *.*
      Haha xD
      Ups? Zapomniałam xD Już dodaję możliwość :D
      Co nie, że teraz debil? xD
      Nie trawię go :)
      Bardzo, bardzo dziękujęęę <3

      Buziaki :*
      Nel
      PS: Czy tylko ja płakałam na tym filmiku jak wyraźnie widać, że Diego pali? ;-;
      http://www.youtube.com/watch?v=sE2Am6ZhtFQ#t=10
      A co jak nam umrze? :'(
      XD

      Usuń
  3. Kiedy next tak fajnie piszesz i to o moim kochanym Diegito <333 nie mogę się już doczekać ~Mrs.Nobody

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy